Jesienna gra kolorów to niewątpliwie urok tej przepięknej pory roku. Żółknięcie, czerwienie czy brązowienie liści i igieł przypomina nam o zmieniającej się porze roku. Najczęściej takie przebarwienia roślin traktujemy jako zjawisko całkowicie naturalne. Jednak wśród takich symptomów istnieje kilka, które powinny wzbudzać nasz niepokój. Dotyczą one przede wszystkim drzew i krzewów iglastych, które jako rośliny wiecznie zielone nawet w porze jesiennej i zimowej wymagają kilku niezbędnych zabiegów.
Wiele z niepokojących objawów jest powodowane przez czynniki fizjologiczne, jednak możemy również zaobserwować sygnały świadczące o występowaniu pewnych chorób grzybowych. Bardzo często zauważamy zjawisko silnego wewnętrznego brązowienia wielu roślin iglastych, a przede wszystkim żywotników i sosen. Jeżeli nie wiemy, czy nasze iglaki są zainfekowane, czy poddają się działaniu czynników atmosferycznych, warto poobserwować rośliny w najbliższej okolicy. W tym przypadku wskazane jest nawet zerknięcie za płot, co się dzieje w ogrodzie u sąsiada. Powszechność występowania objawów na tych samych gatunkach najczęściej w logiczny sposób świadczy, że nie zostały one wywołane przez czynnik chorobotwórczy. Co prawda, nawet na roślinach zdarzają się prawdziwe epidemie, ale wtedy na pewno byłoby o tym głośno.
PODLEWANIE ŻYWOTNIKÓW Tymczasem brązowienie najczęściej związane jest z wyjątkowo silną suszą i niedoborem wody. Szczególnie reagują na to właśnie żywotniki. W skrajnie suchych miesiącach musimy więc pamiętać o zraszaniu iglaków przy okazji podlewania trawników. Skuteczne, choć niewystarczające jest także nawadnianie kropelkowe. Klasyczny popełniany błąd to podlewanie częste, ale w małych ilościach. Niestety, w ten sposób nie jesteśmy w stanie zaopatrzyć w wodę całego systemu korzeniowego. Z czasem najniżej położone korzonki zasychają i przestają pełnić swoją funkcję. Przestrzegajmy więc zasady, że lepiej podlewać te rośliny rzadziej, ale obficie. Jedna przeciętna dawka wody przeznaczona dla średniego krzewu waha się pomiędzy 20 a 40 litrami. Co w takim razie należy zrobić z naszymi iglakami jeszcze w tym roku? Przede wszystkim należy je solidnie nawodnić przed nadejściem przymrozków. Obficie to znaczy tak, żeby woda stała na powierzchni nawet przez kilka godzin. Bardzo szybko może się bowiem okazać, że ten zapas będzie jedynym na całą zimę, szczególnie jeśli ta okaże się bezśnieżna.
Nieco inaczej przedstawia się problem brązowienia sosen. W ich przypadku przyczyną takich objawów jest grzyb Lophodermium pinastri odpowiedzialny za wywoływanie choroby zwanej jesienną osutką sosny. Charakterystyczne dla niej jest to, że atakuje zeszłoroczne igły, a czasami jeszcze starsze. Nigdy nie atakuje igieł tegorocznych. W efekcie obserwujemy objaw wewnętrznego brązowienia. Porażone igły często opadają na ziemię w miesiącach jesiennych. Warto wiedzieć, że najczęściej to właśnie na warstwie z nich utworzonej powstaje grzyb. Możemy go z łatwością rozpoznać. Na opadłym igliwiu formują się wówczas owocniki w postaci czarnych kropek przedzielonych poprzecznymi kreskami.
Najważniejsze jest zaopatrzenie roślin w wystarczającą ilość wody oraz w razie potrzeby w nawóz (najlepiej wieloskładnikowy). Ponadto w miarę możliwości powinniśmy prowadzić zwalczanie chemiczne osutki sosnowej. Z uwagi na specyficzny cykl rozwoju grzyba nie ma potrzeby stosowania zbyt wczesnych zabiegów. Rośliny oraz, co istotne, również podłoże, na które opadły igły, najlepiej opryskiwać od połowy lipca do października, a jeśli mamy ciepłe lato - nawet do listopada. Oprysk wykonujemy systematycznie co 14 dni, przemiennie następującymi fungicydami: Amistar 250 SC, Sarfun 500 SC, Antracol 70 WG.
Brązowienie igieł może mieć różne przyczyny. Trzeba obserwować swoje okazy i reagować w miarę szybko. Tylko wtedy mamy szansę przywrócić im nieskazitelną, zieloną barwę.
Im większa skala brązowienia igieł, tym większy trud musimy podjąć, by uratować rośliny. Możemy spróbować zmienić ich pielęgnację, ale warto też wspomóc się preparatami chemicznymi.